Kliknij tutaj --> 🌨️ gdzie siadać w samolocie
Gdzie najlepiej siadać w samolocie? Badanie pokazało, że najbezpieczniejszym miejscem na pokładzie samolotu są środkowe rzędy w tylnej części samolotu. Wskaźnik śmiertelności w tym przypadku wynosił 28 proc. Z kolei, jeśli chodzi o siedzenia bliżej kokpitu, wskaźnik był na poziomie 44 proc.
gdzie masz przydzielonego miejsca w samolocie. Check-in counter at Prague Airport pass their luggage to check in to your final destination and receive a baggage ticket and boarding pass, where you have allocated space in the aircraft .
gdzie siadać w autobusie; gdzie siadać w samolocie; najbezpieczniejsze miejsce w samolocie; Czy samotne wyjazdy za granicę są bezpieczne? 3 Z Tomkiem Michniewiczem, backpackerem, dziennikarzem
Zużycie paliwa wynosi około 3 do 4 litrów na pasażera na 100 kilometrów, co sprawia, że jest to najdroższy wydatek linii lotniczej (stanowi około 30 procent całkowitych kosztów). W rezultacie jednym z najważniejszych wyzwań w zarządzaniu liniami lotniczymi jest to, ile paliwa na pasażera zużywa samolot.
Na pokładzie samolotu, który przyleciał z Moskwy do Hanoweru, mógł być Ramzan Kadyrow lub Władimir Putin (fot. PAP/EPA/MIKHAIL METZEL/SPUTNIK/KREMLIN POOL) 20 września prywatny luksusowy samolot ambulansowy przyleciał z Moskwy do Hanoweru - piszą niemieckie media. Pojawiły się spekulacje, że na pokładzie mógł znajdować się
Ou Faire Des Rencontres À Lyon. DZIECI / gadżety / PODRÓŻE / podróże z dzieckiem Nosidełko, w którym podróżuje często Jagoda to jedno z najczęstszych pytań, jakie ostatnio zadajecie – tuż obok Tajlandii i szczepień dla dzieci podczas podróży egzotycznych 🙂 Ja przyznaję szczerze, że ostatnio w naszym nosidle jestem zakochana i już nie wyobrażam sobie podróży bez niego! Jest idealne pod każdym względem i dla mnie, i dla Jagody – dlatego uznałam, że należy mu się post! 🙂 Maksa nie nosiliśmy wcale w nosidle. No dobra – kupiłam jakieś, nawet nie pamiętam jaka to marka, coś doradzonego w Smyku. Ani nam, ani Maksowi za bardzo się nie podobało. Były jakieś próby podczas podróżowania po Meksyku, gdy miał 6-7 miesięcy, ale potem nosidło trafiło na dolną półkę w szafie i nadal tam leży przez nikogo nieużywane. Nie brakowało nam noszenia, świetnie nam się podróżowało z wózkiem-parasolką (jest z nami cały czas, styrany, ale zawsze sprawny), a gdy Maks nie chciał siedzieć, to chodził, biegał, brałam go na ręce albo Łukasz na barana. Potem, przy jednym z postów o podróżach z niemowlakiem, usłyszałam całą masę komentarzy, że to nie nosidło, tylko wisiadło. Nie wnikałam w to za bardzo, bo Maks miał już swoje lata, a kolejna ciąża była w dalekich planach, ale zapamiętałam jedną nazwę – TULA. Gdy miała się pojawić Jagódka, uznałam, że teraz to już musimy mieć nosidło albo chustę. W końcu dwoje dzieci, wiecej bagażu, ręce trzeba mieć wolne. Myślałam głownie o podróżach, bo na spacery warszawskie od początku myślałam o wózku. Zaliczyłyśmy podejście do chusty, ale jakoś średnio nam szło. Na co dzień nie bardzo była taka potrzeba. Jagódka w pierwszych miesiącach życia była uosobieniem spokoju. Leżała tam, gdzie ją położyłam, spała grzecznie, cieszyła się po prostu będąc na rękach czy na kolanach, była chętna na spacery w wózku. Jeśli zatem nie było takiej potrzeby, uznałam, że nie ma sensu trenować z chustą. Wiedziałam natomiast, że czeka nas miesięczna podróż i musimy COŚ mieć. Tylko jakoś nie widziałam wiązania chusty gdzieś w tajskiej jadłodajni czy na ulicy jak ledwo mi szło we własnej sypialni. Wtedy przypomniała mi się TULA. Doradziła mi ją też dobra koleżanka, mama 3 chłopaków. Nie rozważałam nic innego. Szukałam tylko miejsca, gdzie w Warszawie mogę zobaczyć, jak to wygląda. Sklep nazywał się chyba Eko Maluch (mają swój punkt na warszawskiej Woli), ja wpadłam tam z Jagodą 23 grudnia. 27 grudnia rano wylatywaliśmy do Tajlandii. Ostatnia chwila. Wybrałam Tulę Baby, piękny Wild Hearts (o TAKI!!!), wzięłam wkładkę dla bobasa i zabrałam ze sobą. Wkładka to znów temat kontrowersyjny (wiele osób uważa, że nie powinno się jej używać), ale uznałam, że Jagoda w Tuli nie będzie non stop – nosiłam ją głównie na lotniskach i czasem podczas spaceru na plaży czy podczas rejsu łódką. Tulę użyłam może 10 razy, pewnie nie dłużej niż po 30 minut za każdym. Uprzedzam zatem komentarze, że nie można, że zniszczę jej plecy itd. Rozsądek i umiar 🙂 Gdy Jagoda zaczęła siadać (wtedy można już używać Tuli bez wkładki), nie musieliśmy się już ograniczać. Tula była z nami na kamperach, gdy miała 10 miesięcy, w Tajlandii gdy miała rok i teraz – gdy właśnie skończyła rok i 3 miesiące! Nie wyobrażam sobie bez niej podróży! Przydaje się idealnie na lotnisku, gdy wsiadamy do samolotu, czasem w samolocie (gdy nikt nie każe wypiąć dziecka;)), przydała się idealnie podczas zwiedzania Taroko National Park, w którym wózek byłby absurdem (pomimo, że widziałam Tajwańczyków z wózkami;), przydaje się na spacerach. My w podróży lubimy baaaaardzo dużo chodzić. Nie uznajemy teorii, że dzieci nie dadzą rady, bo spacer nie boli. Maksa motywujemy na różne sposoby, dla Jagody mamy wózek, a gdy ma dość, wyciągam z wózka nosidło. Zwijam je i chowam do koszyka na dole albo wieszam na tyle wózka. Najważniejsze dla mnie, że zakłada się mega szybko, bo ja tu na nocnym targu – jedno dziecko gdzieś ucieka, na głowę deszcz pada, a Jagodę trzeba zapakować. Nawet w takich sytuacjach daje radę 🙂 Kocham i polecam! 🙂 Teraz jeszcze tylko muszę popracować nad noszeniem na plecach 🙂 PS. Jakiś czas temu koleżanka z jednych z moich studiów (dziennikarstwo) założyła fajne miejsce – można tam nie tylko kupić nosidło, ale też przymierzyć przed albo wypożyczyć. Sprawdźcie – może Wam się przyda 🙂 PS2. Post NIE POWSTAŁ we współpracy ani z Tulą, ani z ekomaluch, ani z 🙂 Chcę Wam tylko ułatwić życie ;))) Kiss, wpinam Jagodę w nosidło i lecimy na pociąg! Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Rozumiem Więcej
fot. Fotolia W każdym pojeździe są miejsca, gdzie ryzyko zagrożenia zdrowia lub życia jest znacznie mniejsze niż w pozostałych. Przedstawiamy listę 6 środków transportu i najbezpieczniejszych w nich miejsc, które zostały sprecyzowane na podstawie wieloletnich badań i sporządzanych statystyk. Tym polskim miastom grozi zapaść gospodarcza 1. Samochód Bezpieczne miejsca: tylne siedzenie za kierowcą i środkowe miejsce. Niebezpieczne miejsca: siedzenie obok kierowcy. Osoba prowadząca często instynktownie próbuje uniknąć wypadku i uderzyć nie swoją stroną. 2. Minibus Bezpieczne miejsca: miejsca umieszczone tyłem do kierunku jazdy, ponieważ podczas nagłego hamowania istnieje znacznie mniejsza szansa na to, że uderzymy głową w sąsiadujący fotel. Niebezpieczne miejsca: obok szyby, tuż obok drzwi i obok kierowcy. 3. Autobus miejski Bezpieczne miejsca: środkowe fotele umieszczone w kierunku jazdy, które znajdują się w tylnej części autobusu. Niebezpieczne miejsca: siedzenia znajdujące się tuż przy oknach i drzwiach. Rząd tylnych siedzeń jest szczególnie niebezpieczny w przypadku uderzenia w tył autobusu. 4. Pociąg Bezpieczne miejsca: miejsca w środkowych wagonach - pierwsze i ostatnie wagony są najbardziej narażone na uszkodzenia. Niebezpieczne miejsca: siedzenia, które są ustawione w kierunku jazdy - istnieje szansa, że podczas hamowania w coś uderzysz. 5. Statek Bezpieczne miejsca: rozmieszczone po bokach miejsca znajdujące się na górnej części statku. Niebezpieczne miejsca: dolna część statku, która zostaje bardzo szybko zalewana, gdy dojdzie do wypadku. 6. Samolot Znaczna większość ekspertów uważa, że tylna część samolotu jest bezpieczniejsza od siedzeń w pierwszych rzędach. Chłopiec z Kinder czekolady jest już dorosły! Jak wygląda?
ups... Strona, której szukasz, nie istnieje. Przejdź do strony głównej, tam znajdziesz wszystko czego szukasz.
Planujesz dłuższą podróż samolotem z małym dzieckiem? Zastanawiasz się jak to zniesie nie tylko ono, ale także współpasażerowie? Przed naszym wylotem do Tokio mieliśmy podobne obawy. Nasza córka miała wówczas niecałe 1,5 roku, a lot w jedną stronę trwał 11 godzin. Przed wylotem zasięgnęliśmy porad zarówno u bardziej doświadczonych w podróżach rodziców, jak również prześledziliśmy kilka blogów i for internetowych. W poniższym filmie (oraz opisie pod nim) zebraliśmy te porady, które sprawdziły się podczas naszej podróży. Dziecko w samolocie: 8 sprawdzonych porad 1 Rezerwacja odpowiednich miejsc Ten temat pojawia się najczęściej i tak naprawdę jest najważniejszy. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Każdy podpowiada, żeby przy małym dziecku rezerwować miejsca blisko wyjść ewakuacyjnych lub łączników. Niestety tylko w drodze powrotnej udało nam się takie miejsca dostać. Podczas lotu do Tokio polecane fotele były już zajęte i zdecydowaliśmy się na tak zwany “plan b”. Zarezerwowaliśmy miejsca na samym końcu, na środku, obok “kuchni”. Tutaj także jest przestrzeń na rozprostowanie kości oraz pobujanie dziecka przed snem. Wadą w naszym przypadku było to, że fotele się nie rozkładały (stały za nimi jakieś opakowania). Nasza podróże w obie strony różniły się dramatycznie. Nie tylko miejsce w którym siedzieliśmy miało na to wpływ. Samolot do Tokio miał pełnie obłożenie. W drodze powrotnej trzecie miejsce w naszym rzędzie było wolne. Najczęściej załoga samolotu pozwala dziecku na swobodne wykorzystanie wolnego miejsca. Tak było także u nas. Uwaga! W przypadku samolotów typu Dreamlinear, które latają w liniach LOT, najwygodniejsze miejsca znajdują się w rzędach 7. i 20. Dodatkowo w tych dwóch rzędach jest możliwość przymocowania specjalnej “kołyski”. Jeżeli chcemy z niej skorzystać (maluch może w niej spać lub odpoczywać), to dziecko nie może ważyć więcej niż 10 kg. Nasza Zuzia waży około 9, ale za to jest dość wysoka i zdecydowaliśmy wspólnie z obsługą, że lepiej będzie jej się spało na fotelu lub “w nogach”, gdzie było dużo miejsca. Jeśli macie wybór między 7., a 20. rzędem, wybierzcie 7. Przy 20tym znajdują się toalety, które są dość głośne. Jak już uda Wam się uśpić dziecko po kilku godzinach “walki”, to dźwięk spłuczki w toalecie może Wam przysporzyć kilka dodatkowych siwych włosów. Sprawdź: Jakie miejsca w samolocie są najlepsze dla ciężarnej? 2 Na lotnisku zjawcie się znacznie wcześniej Łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Jest jednak w tym sporo prawdy. Na lotnisku w Warszawie rodzice z małym dzieckiem mogą liczyć na wiele przywilejów. Między innymi osobna odprawa i specjalne bramka przy kontroli osobistej. W naszym przypadku oszczędność wyniosła minimum godzinę. W Tokio już tak dobrze nie było. Tam natomiast nie musieliśmy wyjmować Zuzi z wózka podczas kontroli. W Polsce okazało się to niezbędne. Nie pomógł fakt, że córka spała. Musieliśmy ją obudzić, a wózek złożyć i przepuścić przez skaner. Mimo zaoszczędzonej godziny przy odprawie i kontroli, warto na lotnisku zjawić się wcześniej. Mniejszy stres rodziców, to mniejszy stres dziecka. Nadwyżkę czasu lepiej spędzić na placach zabaw, których jest kilka na większości lotnisk (u nas były na obydwu). To czas, żeby dziecko się wyszalało i wyciszyło. Tutaj także może nawiązać nowe, bardziej lub mniej orientalne znajomości. 3 Zabierz ze sobą lizaki lub coś do żucia Tę poradę zlekceważyliśmy w drodze do Tokio. Byliśmy pewni, że kupimy je w którymś z kiosków na lotnisku. Ku naszemu zdziwieniu jedyne lizaki jakie znalazłem, to te pakowane po kilkadziesiąt sztuk w dużych opakowaniach. Lizaki (podobno) sprawiają, że w czasie zmian wysokości, a co za tym idzie ciśnienia, uszy dziecka mniej się zatykają. Nie wiemy do końca czy to działa, ale Zuzi taka forma walki z zatkanymi uszami bardzo się podobała. 4 Spakuj przekąski i wodę Oczywiście najlepsze jest to, co zabronione, czyli słodycze. W naszym przypadku tylko one były w stanie na dłuższą chwilę posadzić córkę w fotelu. Jeżeli zabieracie w podróż dziecko, to podczas kontroli na lotnisku możecie mieć ze sobą jedną małą wodę (o pojemności większej niż 100 ml). Wodę możecie kupić także już po kontroli. Warto ją mieć ze sobą, żeby nie biegać po samolocie i nie prosić o nią obsługę za każdym razem, gdy dziecko będzie wołało “piciu”. W samolocie jest suche powietrze, które w połączeniu ze słodyczami powoduje wzmożone pragnienie. 5 Duuuużo chusteczek nawilżanych O tym, żeby je zabrać powinniście się domyślić po punkcie trzecim. Lojalnie jednak o nich przypominam. Obsługa w samolocie rozdaje chusteczki nawilżane, ale uwierz mi – potrzebujesz całej paczki. 6 Pozwól dziecku się wybiegać Dorosłemu człowiekowi ciężko spędzić tyle godzin w jednej pozycji. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że dziecko wyrywa się do biegania. Przejdź z nim kilka długości samolotu. W przypadku spacerów po samolocie należy mieć dziecko cały czas na oku. Wystarczy chwila nieuwagi, ktoś wystawi łokieć lub nogę i może być potrzebne zakładanie szwów. Mała turystyka po samolocie najczęściej owocuje wieloma nowymi znajomościami, a także regularnymi dostawami słodyczy. 7 Bajki, bajki, bajki Niestety nie zdążyliśmy przygotować Świnki Peppy w wersji offline, ale z pomocą przyszły ekrany w samolocie. O dziwo oferta filmowa LOT jest w miarę na bieżąco. W jedną stronę próbowaliśmy obejrzeć “Vaianę: Skarb Oceanu”, a w drugą “Sing”, czyli całkiem nowe tytuły. Najczęściej zainteresowanie Zuzi oglądaniem bajek kończyło się maksymalnie po 15 minutach, ale to były i tak zbawienne kwadranse. 8 Zabierz ze sobą ulubione lub nowe zabawki Najlepiej, żeby nie były to grzechotki lub inne głośne zabawki. Zlituj się nad współpasażerami, którzy i tak na widok Twojego dziecka będą mieli gęsią skórkę. U nas nie sprawdziły się pluszaki, którymi na co dzień bawi się nasza córka. Strzałem w dziesiątkę natomiast okazały się książeczki z naklejkami. Hitem była również tablica magnetyczna do rysowania. W drodze powrotnej, pod koniec lotu, niezwykle angażujące okazały się buteleczki z sosem sojowym. W połączeniu z kubeczkami po herbacie stały się najlepszą zabawką. Czy warto dziecko zabrać w taką podróż? Zdecydowanie tak. W naszym przypadku było prościej, niż się spodziewaliśmy. Co prawda powrót z wielu powodów był bardziej komfortowy, ale nawet w drodze do Tokio uważam, że poradziliśmy sobie całkiem nieźle. Najgorsze było to, że Zuzia prawie wcale nie spała. Problemem był to, że lecieliśmy w dzień. Dziecku ciężko wytłumaczyć, że przyciemnienie szyb oznacza, że trzeba spać. Następne podróże będziemy planować tak, żeby jak największa część lotu odbywała się w nocy. Niestety tym razem tego nie przewidziałem. Jeśli latacie z dziećmi i jest coś co pominąłem, to chętnie poczytam o tym w komentarzach. Jeśli natomiast pierwszy lot dopiero przed Wami i macie pytania, to także piszcie śmiało. Postaram się podpowiedzieć.
Fot: Photogenica Są trzy wytyczne, które zminimalizują ryzyko siedzenia w samolocie obok płaczącego dziecka. Lot z małym, marudnym dzieckiem jest prawdziwym koszmarem. Podróż obok rodzica z małym dzieckiem również. I chociaż przydział miejsc w samolocie wydaje się raczej losowy, są sposoby, aby – bez dodatkowych opłat – dostać bardziej ustronne miejsce, z daleka od najgłośniejszych współpasażerów. Rady, jak je wybierać, poznaliśmy dzięki portalowi Oyster, gdzie od wielu miesięcy pracownicy linii lotniczych zdradzają, ku wielkiej radości internautów, tajniki swojej pracy. Nie chcesz podróżować obok małego dziecka? Rezerwuj miejsce jak najdalej od ścianek frontowych i tych oddzielających poszczególne klasy; biznes i ekonomiczną. To właśnie na nich montowane są foteliki dla najmłodszych pasażerów. Im dalej siedzisz od ścianek, tym lepiej. Kieruj się też na tył samolotu. Rodzice z małymi dziećmi wolą siedzieć z przodu, gdyż nie muszą przedzierać przez wąskie przejścia z pociechami i dodatkowym bagażem.
gdzie siadać w samolocie