Kliknij tutaj --> 🎾 ośrodek wychowawczy za niechodzenie do szkoły

Rok temu miałem sprawę w sądzie o niechodzenie do szkoły na której dostałem upomnienie, niestety w tamtym roku nie zdałem do następnej klasy. Teraz dostałem kolejne powiadomienie chyba z urzędu, bo pisze. " Wszcząć z urzędu postępowanie o zmianę środka wychowawczego" nigdy nie miałem kuratora, tylko upomnienie. Okręgowy ośrodek wychowawczy dla dziewcząt w Koszalinie rozpoczyna działalność 1 września. Zamiast postępowania, praca na rzecz szkoły. Nowe przepisy przewidują, że młodociani sprawcy mniej poważnych występków mogą zostać skierowani np. do prac porządkowych na rzecz szkoły. Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy Do zadań młodzieżowego ośrodka wychowawczego należy eliminowanie przejawów niedostosowania społecznego oraz przygotowanie wychowanków do samodzielnego i odpowiedzialnego życia po opuszczeniu ośrodka, zgodnego z obowiązującymi normami społecznymi i prawnymi. § ośrodek wychowawczy (odpowiedzi: 5) Mam pewien problem. Córka mojego chłopaka ma 14 lat, jakiś czas temu została skazana wyrokiem sądowym za pobicie i niechodzenie do szkoły na pobyt § ośrodek wychowawczy (odpowiedzi: 3) Witam, moja koleżanka wraz z rodzeństwem i rodzicami dostała wezwanie do sądu w którym ma sie wstawić w Program profilaktyczno - wychowawczy kierowany jest do wychowanków, rodziców i opiekunów prawnych, nauczycieli i pozostałych pracowników placówki. X. Osoby odpowiedzialne za przeprowadzania działań wychowawczo – profilaktycznych Koordynacją, planowaniem i organizacją profilaktyki zajmują się: 1. Ou Faire Des Rencontres À Lyon. Kiedy dowiedzieliśmy się o kontrakcie na Karaibach mojego męża Tomka, od razu padło pytanie: co ze szkołą Michała, który w tym roku rozpoczął naukę w pierwszej klasie? Możliwości były dwie, z czego jedną od razu wykluczyliśmy. Pierwszą z nich było zapisanie Miśka do szkoły na Gwadelupie, drugą edukacja domowa. Lokalna szkoła odpadała. Michał nie rozumie ani słowa po francusku. Nie potrafi też się komunikować sprawnie po angielsku. Uznaliśmy, że pół roku to za krótki okres czasu, by mógł swobodnie i bez stresu w takich lekcjach uczestniczyć. Pół roku to też dobry czas, byśmy mogli zmierzyć się z nauczaniem domowym. O wyjeździe na Karaiby dowiedzieliśmy się w połowie sierpnia, a wyjazd zaplanowaliśmy na koniec października. Jak się okazało było to bardzo mało czasu, by móc dopełnić wszystkich formalności bezstresowo. Choć zważywszy na to jak wyglądały moje dialogi z pracownikami placówek pedagogicznych, żaden czas nie byłby odpowiedni. EDUKACJA DOMOWA – JAK ZACZĄĆ? 1. Najpierw udaliśmy się do szkoły podstawowej, do której zapisany był Michał i tam zgłosiliśmy dyrekcji chęć podjęcia nauki w systemie edukacji domowej. 2. Potem umówiliśmy się na badanie do poradni pedagogiczno – psychologicznej, żeby uzyskać opinię na temat dziecka. (my mieliśmy wymóg, aby była to poradnia, z którą szkoła ma podpisaną umowę). 3. W sekretariacie szkoły otrzymaliśmy potrzebne dokumenty do wypełnienia: – wniosek o zapisanie dziecka do szkoły (ten wypełnialiśmy przy zapisywaniu Michała do podstawówki) – wniosek o wyrażenie zgody na spełnienie obowiązku szkolnego poza szkołą – zobowiązanie rodziców do przystępowania do egzaminów klasyfikacyjnych na koniec semestru – oświadczenie o zapewnienie dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej 4. Komplet tych dokumentów wraz z opinią złożyliśmy w sekretariacie. 5. Otrzymaliśmy podręczniki i podstawę programową dla uczniów klas I-III 6. Pojechalismy na lotnisko 🙂 Tak to wygląda w teorii. W praktyce mieliśmy sporo problemów, a największy z poradnią, która kompletnie nie wiedziała jak podejść do tematu. Wiedząc, że dziecko ma przed sobą wyjazd z powodu pracy rodziców i edukacja domowa jest koniecznością, wystawiono nam opinię, w której pani psycholog zaleca zajęcia wyrównawcze zorganizowane przez szkołę w czasie, w którym Michaś byłby na Gwadelupie. Dodatkowo zajęcia wyrównawcze pani psycholog zaleciła na podstawie badania pierwszoklasisty, który do szkoły pochodził raptem przez 2 tygodnie. Może się mylę, może jestem zwyczajnie niedoinformowaną matką. Z drugiej strony, gdyby poradnia zrobiła wszystko jak nalezy, dyrektorka szkoły podstawowej nie musiałaby się głowić nad tym czy może nam wydać zgodę czy też nie. Jako, że mieliśmy kilkadziesiąt godzin do wyjazdu, stwierdziliśmy, że odpuszczamy i najwyżej Michał powtórzy pierwszą klasę. Ostatecznie jednak dzięki uprzejmości dyrekcji wyruszyliśmy na lotnisko z podbitą zgodą na rozpoczęcie edukacji domowej. Tyle jeśli chodzi o formalności. Teraz przejdę do najprzyjemniejszej rzeczy czyli nauki i zabawy w jednym. Jak tylko dowiedzieliśmy się, że Michał będzie miał przerwę w szkole zaczęliśmy z nim rozmawiać. Tłumaczyliśmy mu czym jest edukacja domowa, chcieliśmy, żeby wiedział, że mimo, iż to mama i tata będa go uczyć, to jest to obowiązek i musi być systematyczny. Jeszcze w domu szukaliśmy zabawek, które ze sobą zabierzemy. Zwracaliśmy uwagę na to czym Michał się interesuje, w czym ma braki, czego robić nie cierpi, a w czym jest naprawdę uzdolniony. Bilans był mniej więcej taki, że nasz syn nie cierpi pisania ani wszelkich zajęć plastycznych. Uwielbia matematykę (o zgrozo) i te zadania matematyczne rozwiązuje z niebywałą łatwością. Ma problemy z dostrzeganiem różnic, na przykład pomiędzy kształtami (tu wszelkie działania z puzzlami, łamigłówki etc). Wiedzieliśmy, że z tym będziemy musieli powalczyć. Jest mega inteligentym, wciąż gadającym i zadającym pytania chłopcem. Aktualnie największą pasją jest ciało człowieka. Wciąż ogląda „Było sobie życie” i nas dorosłych zagina na każdym kroku swoją wiedzą. Tutaj na Karaibach ulubionym zajęciem jest oczywiście chodzenie na plażę, nurkowanie, pływanie i zabawy w piachu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak te wszystkie aktywności przekładają się na jego postępy w nauce. Im więcej Michał pływa tym literki są ładniejsze. Taka zależność, a wszystko to nauka. Duża motoryka usprawnia małą motorykę. Żeby dziecko sprawnie posługiwało się rączką podczas pisania, malowania etc, najpierw musi poczuć swoje ciało. Ale ten temat wymaga bardziej obszernego potraktowania i napiszę ci o tym osobny post. Z Polski zabraliśmy ze sobą wydrukowaną podstawę programową. Podstawa ta, jak pisałam wcześniej jest dla dzieciaków w klasach I-III. To ważna informacja. Hamuje zapędy rodziców, by nie wymagać od dziecka zbyt wiele 🙂 Wzięliśmy ze sobą podręczniki i ćwiczenia oraz całą masę materiałów plastycznych i pomysłów na zabawy. Postanowiliśmy, że największy nacisk położymy na to, czego Michał nie lubi lub z czym sobie nie radzi, ale jednocześnie zrobimy to w formie zabawy, żeby Michała nie zniechęcić. Rączkę ćwiczymy rysując, lepiąc z plasteliny, malując farbami, budując zamki z piasku i tak dalej. Zobacz jak wyglądały jedne z ostatnich naszych lekcji w naszej mini domowej szkole na tarasie wśród palm 🙂 Tu pracowaliśmy z zestawem kreatywnym „Mozaika” od Janod. W pudełku znajdziesz kilka kart ze sztywnego kartonu. Karty są w kształtach piratów, skrzyni skarbów, mieczy. Dobrze się kojarzy na Karaibach. Na każdej karcie są maleńkie kwadraciki z numerami, a dziecko ma za zadanie wykleić te kwadraciki odpowiednimi, wypukłymi naklejkami. Zabawa idealna dla Michała, na ćwiczenie małej motoryki. Poradził sobie doskonale. Dla Marcina było to trudne zadanie, nie ma jeszcze tak rozwiniętej rączki jak Michał. Chłopcy stwierdzili, że gotowe prace wykorzystają jako kartki z pozdrowieniami i wyślą je z Karaibów do dziadków 🙂 Chłopakom się podobało, a Michał nawet się nie zorientował, że właśnie trwa lekcja 🙂 Podczas innej lekcji, pozostając w temacie pirackim, zrobiliśmy pacynki. Skorzystaliśmy z zestawu kreatywnego Mudpuppy. W pudełku są papierowe torebki, naklejki, arkusze filcu, ruchome oczy, piórka, kolorowe papiery, wąsy, opaski na oczy i wszystko, co piratowi do dobrego wizerunku jest potrzebne. I znowu zabawka idealnie dopasowana do Michała – miał przy tworzeniu tych pacynek prawdziwą radochę. Oczywiście dopowiedzieliśmy sobie do wszystkich tych pacynek odpowiednią, piracką historię, a gdy tata wrócił z pracy chłopaki zrobili małe przedstawienie. Marcin zdał się na własną inwencję twórczą i po prostu udekorował papierową torebkę w swoim stylu 🙂 Co kto lubi. Chcę ci pokazać jeszcze kilka fajnych i sprawdzonych zabawek, które wprawdzie zostawiliśmy w Polsce, ale zanim wyjechaliśmy zdały egzamin u moich chłopaków. Pierwsza to według mnie absolutny hit, czyli układanka magnetyczna w formie tablicy i puzzli z częściami ciała człowieka od Janod. W zestawie jest drewniany kijek, który sprawia, że dziecko może zamienić się w prawdziwego nauczyciela. Oprócz tego karty w różnych językach pokazujące jak prawidłowo ułożyć puzzle i jak nazywają się poszczególne części ciała. Solidnie wykonana zabawka, doskonałej jakości, rozwijająca wyobraźnię, idealna na prezent. Serio. Są takie zabawki, które polecać trzeba i ta układanka jest jedną z nich. Odpowiada na wiele pytań malucha dotyczących budowy ciała ludzkiego, a ten temat to aktualna fascynacja naszego dziecka. By znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania dziecka na temat ludzkiego ciała i wszelkich procesów w nim zachodzących, niezmiennie polecam ci jeszcze filmy „Było sobie życie”. Od kilkudziesięciu lat nie powstała według mnie lepsza bajka obrazująca ten temat. Nawet my, rodzice oglądamy ją z autentycznym zaciekawieniem. Mamy też w naszej biblioteczce świetną książkę, którą też sprawdziliśmy i polecamy. W pokoju nad biurkiem u Michała przykleiliśmy tablicę magnetyczną od Mudpuppy, po której można pisać kredą i przyczepiać do niej magnesy w kształcie cyferek. Michał jest wzrokowcem. Dużo łatwiej przychodzi mu rozwiązać jakieś matematyczne, trudniejsze zadanie, jeśli ma możliwość policzenia sobie równania za pomocą klocków, patyczków, muszelek czy właśnie posługując się w domu taką tablicą. Na koniec pokażę ci jeszcze jak wygląda Michał podczas standardowej lekcji w-fu. I Marcin z jednym z naszych najfajniejszych, żywych eksponatów podczas lekcji przyrody. Czy widziałaś już naszą wyprawę do dżungli? To dopiero była lekcja! Prawdziwa dżungla i wodospad Saut De La Lezarde na Gwadelupie. Edukacja domowa to przygoda, a zabawki i wszelkie pomoce to tylko dodatek. Ostatecznie i tak najważniejszy jest czas, cierpliwość i chęć pokazania dziecku świata. Mam ogromną nadzieję, że to co teraz dajemy Michałowi, będąc na Karaibach zaprocentuje i da mu bagaż cudownych doświadczeń. Będę się z tobą dzielić naszymi kolejnymi lekcjami w kolejnych postach. Na koniec podaję ci listę zabawek i pomocy, które pojawiły się w dzisiejszym poście: – Układanka magnetyczna „Ciało człowieka” od Janod – Tablica magnetyczna do nauki liczenia od Mudpuppy – Zestaw kreatywny do robienia pacynek piratów od Mudpuppy – Zestaw kreatywny do robienia mozaik od Janod – bajka „Było sobie życie” od Hippocampus – książka „Ciało bez tajemnic” – maska „Full-face” od Decathlon – iguana z plaży Caravelle Każdego roku przed obliczem sądów rodzinnych staje kilkanaście tysięcy dzieci. Odpowiadają one za grzechy swojej młodości – niechodzenie do szkoły, bójki, rozboje, spożywanie alkoholu czy zażywanie narkotyków. Grozi im cała gama środków wychowawczych i poprawczych, od upomnienia po umieszczenie w zakładzie poprawczym. Nad wykonaniem tychże środków łącznie czuwa pięć ministerstw. Czy tworzą one jednak spójny system opieki nad dziećmi? Helsińska Fundacja Praw Człowieka opublikowała raport z monitoringu placówek dla nieletnich. Stanowi on efekt dwuletniej pracy badawczej nad kondycją polskiego systemu sprawiedliwości dla nieletnich. Impulsem do jej podjęcia był ogłoszony w 2009 r. raport Najwyższej Izby Kontroli, w którym zarzucono znaczną niespójność i niepełność rozwiązań przyjętych dla opieki nad dziećmi sprawiającymi kłopoty wychowawcze. Raport ten stał się również przyczynkiem do zaangażowania Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w międzynarodowy projekt „Children deprived of liberty" realizowany przy wsparciu Komisji Europejskiej. W jego ramach pięć organizacji pozarządowych z Europy Środkowo-Wschodniej przeprowadziło audyt krajowych rozwiązań w zakresie odpowiedzialności dla nieletnich. Szeroki monitoring W trakcie dwuletniej pracy nad projektem autorzy raportu odwiedzili 24 placówki, w których na podstawie orzeczenia sądu rodzinnego przebywają dzieci. Wśród nich znalazły się policyjne izby dziecka, zakłady poprawcze, schroniska dla nieletnich oraz młodzieżowe ośrodki wychowawcze z dziesięciu województw. Elementem wizyt monitoringowych była rozmowa z dyrekcją odwiedzanych jednostek oraz jej personelem. Tak uzyskane informacje były następnie weryfikowane w rozmowie z nieletnimi przebywającymi w danej placówce. Głównym elementem projektu była szczegółowa ocena warunków, w których przebywają wychowankowie, jak również stopnia przestrzegania ich praw i wolności. Wnioski płynące z monitoringu jednostek są optymistyczne jedynie w części. W żadnej z wizytowanych jednostek nie natknięto się na przejawy znęcania się czy poniżającego traktowania. Jedynie w jednej nieletni przyznali się do tego, iż funkcjonuje w jej ramach tzw. drugie życie, a silniejsi wychowankowie wymuszają na słabszych konkretne zachowania. Niepokój zespołu monitorującego wzbudziła infrastruktura niektórych jednostek. Część architektonicznie nie była przygotowana do pełnienia nadanej jej funkcji. Inne wymagały pilnego remontu. Niemniej jednak warunki bytowe, w których przebywali nieletni, należy ocenić jako poprawne. Nie może to przysłonić jednak faktu, że w raporcie znalazło się co najmniej kilka uchybień, które stanowiły jaskrawe przykłady łamania praw człowieka. Było to podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, ograniczanie kontaktów z osobami bliskimi, ograniczanie dostępu do naturalnego światła lub spacerów czy też nadużywanie monitoringu wizyjnego. Na szczęście zdecydowana większość z nich stanowiła zwykle jedynie odosobnione wypadki. W wizytowanych placówkach zwracała uwagę niechęć nieletnich do informowania zewnętrznych ciał o swoich problemach. Pomimo obecności w większości placówek tablic z adresami instytucji zajmujących się prawami człowieka, nieletni niechętnie korzystali z przysługującego im prawa do skargi. Przyczyn tego zjawiska można upatrywać w kilku zagadnieniach. Nieletni, z którymi rozmawiano, wskazywali w szczególności brak wiary w skuteczność takiej skargi. Niektórzy wspominali o swoich obawach przed dyscyplinarnymi konsekwencjami z tytułu informowania o nieprawidłowościach. Inni po prostu nie wiedzieli, jak sporządzić skargę. Co warte podkreślenia, część nieletnich wskazywała, że darzy zaufaniem personel placówki i nie widzi powodów, aby skarżyć się zewnętrznym instytucjom. Dolegliwy, ale potrzebny Niemniej jednak tematyka skarg bardzo mocno podkreśliła znaczenie niezależnego monitoringu placówek dla nieletnich. Udowodniła, iż niekiedy jest on niezbędnym elementem do ujawnienia ewentualnych nieprawidłowości. Chociaż monitoring bywa dolegliwy dla personelu placówki, nie wydaje się, aby współczesny system sprawiedliwości dla nieletnich mógł się bez niego obejść. System opieki nad nieletnimi z pewnością należy do kosztownych. Wśród wizytowanych placówek miesięczny koszt utrzymania wychowanka wahał się od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę potrzeby, z jakimi spotykają się przebywający w nich nieletni, koszty te wydają się często usprawiedliwione. Można postawić jednak pytanie, czy środki te nie są marnotrawione, z uwagi na brak odpowiedniej opieki nad nieletnimi po opuszczeniu placówki resocjalizacyjnej. Ujawnione w toku monitoringu problemy systemowe budzą niepokój. Badanie wykazało, iż w Polsce brakuje kompleksowego systemu sprawiedliwości dla nieletnich. Siedem typów jednostek, do których mogą trafić nieletni, nadzorowane jest przez pięć różnych ministerstw. Nie tylko prowadzi to do legislacyjnego chaosu, lecz także powoduje rozbieżność w stosowaniu tych samych regulacji prawnych. Te ostatnie zasługują zresztą na dużą krytykę. O ile w polskim porządku prawnym na ogół mamy do czynienia z przeregulowaniem określonych zagadnień, o tyle w przypadku odpowiedzialności nieletnich ustawodawca ograniczył się jedynie do wskazania ram, w których funkcjonują jednostki. W rezultacie zakres poszczególnych uprawnień i obowiązków w dużej mierze zależy od dyrektora danej jednostki. Ma to swoje dobre strony, o ile dyrektor ma pomysł na funkcjonowanie placówki resocjalizacyjnej. W sytuacji, gdy w jego działaniu brakuje myśli przewodniej, prawa nieletnich bywają łamane. Z drugiej strony monitoring wykazał wiele dobrych stron placówek dla nieletnich. Z całą pewnością pracuje w nich zaangażowany personel, który częstokroć poświęcał się pracy z dziećmi. Przejawiało się to w organizowaniu przez pracowników stowarzyszeń czy fundacji, które skupiały się na zwiększaniu wsparcia dla nieletnich. Wizytowane placówki cechowała bogata oferta resocjalizacyjna. Wychowankowie placówek często zaś realizowali się w wolontariacie. Niedokończone dzieło Personel odwiedzonych placówek wskazywał, iż najtrudniejszym elementem w procesie resocjalizacji jest chwila wyjścia nieletniego „na wolność". Z instytucji, w której miał on zapewnioną całodobową opiekę, wyżywienie i zaplanowany dzień, trafia on do środowiska, w którym ponownie musi sam zmierzyć się ze swoimi problemami. Oznacza to, że funkcjonująca od 1982 r. ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich, która docelowo miała obejmować swym zakresem całokształt zagadnień związanych z opieką nad dziećmi sprawiającymi problemy, pozostaje wciąż niedokończonym dziełem. Czas pokazał, że ustawa ta, choć wprowadziła unikatowy model opieki nad nieletnimi, ma wiele niedoskonałości. Sytuacji nie poprawiły liczne, szczególnie w ostatnich latach, nowelizacje. Podstawową wadą wciąż pozostaje rozproszenie kompetencyjne pomiędzy poszczególnymi instytucjami, z którymi spotyka się dziecko sprawiające problemy wychowawcze. Może więc jest to odpowiedni czas na podjęcie prac nad nowym, ponadresortowym programem opieki nad nieletnimi. Autorzy są pracownikami Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy monitorowali placówki dla nieletnich w ramach europejskiego projektu „Children deprived of liberty" Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Radzionkowie to miejsce z pozoru spokojne i ciche. Placówka ta jest schowana za białym murem w malowniczej dzielnicy domków jednorodzinnych. W jej skład wchodzą cztery budynki pomalowane na jasny kolor, wybudowane obok dużego boiska, wokół którego rosną sędziwe drzewa. W środku największego z budynków można odnieść wrażenie, że jest to zwyczajna szkoła z internatem. Na ścianach wiszą zdjęcia oraz rysunki wykonane przez tutejsze wychowanki. Widoczna jest również gablota z pucharami i medalami za osiągnięcia sportowe. Jednak to, co odróżnia to miejsce od zwyczajnej szkoły z internatem, to rodzaj młodzieży tutaj przebywającej . – Czuję się tutaj jak w więzieniu, nie chcę tutaj być. Ostatnio próbowałam stąd s…….ć i wyskoczyłam przez okno na pierwszym piętrze, ale mi się nie udało – opowiada Magda, stukając w swój gips na nodze. Piętnastoletnia Magda z domu dziecka decyzją sądu za zażywanie narkotyków trafiła do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w styczniu 2021 r. – Do ośrodka powinno się iść za handlowanie narkotykami, a nie za takie głupoty jak zwykle ćpanie! To jest ch….e miejsce! Każą mi tutaj myć podłogę na kolanach – opowiada dalej, poprawiając z uśmiechem gips na nodze. Ośrodki wychowawcze to placówki, które zajmują się resocjalizacją niedostosowanych społecznie niepełnoletnich. Czyli takich, którzy stosują przemoc, piją alkohol, zażywają narkotyki, prostytuują się itd… W Polsce aktualnie funkcjonują 94 ośrodki wychowawcze. Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Radzionkowie jest najbliższą Częstochowy tego typu żeńską placówką, gdzie najczęściej decyzją sądu trafiają zdemoralizowane nastolatki z powiatu częstochowskiego. – Dosyć często dostaję telefony, że rodzic sobie nie radzi z dzieciakiem i dzwoni do nas i prosi o przyjęcie go. To jest niemożliwe, my nie możemy przyjąć dzieciaka z ulicy – opowiada Tomasz Stuła, od 17 lat dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie, gdzie aktualnie przebywa 50 dziewcząt. – Taką absolutną podstawą kierowania do ośrodka wychowawczego jest nierealizowanie obowiązku szkolnego, czyli mówiąc wprost, niechodzenie do szkoły. Natomiast jak ktoś nie chodzi do szkoły, to ma też dużo wolnego czasu. Jak się nie jest jakimś zapalonym czytelnikiem Prousta, (autor książki: „W poszukiwaniu straconego czasu” – przyp. red.) to się robi różne głupie rzeczy. Trochę się pije, trochę się ćpa, trochę się prostytuuje. Na to wszystko się nakładają bardzo grube problemy wyniesione z domu. Nie pamiętam, żeby wcześniej nam się zdarzyła jakaś dziewczyna, która pochodziłaby z dobrze funkcjonującej rodziny. Jeszcze kilkanaście lat temu, były to rodziny zmarginalizowane, biedne, zaniedbane. Teraz mamy przekrój wszelkich rodzin. Od takich rzeczywiście biednych, co sobie nie radzą socjalnie i nie radzą sobie w kontaktach ze sobą nawzajem. Po rodziny, które społecznie funkcjonują bardzo poprawnie, rodzice pracują, zapewniają dzieciom rozmaite przyjemności, natomiast… nie ma miłości w tych rodzinach. Ci ludzie się nie lubią, nie kochają, nie dogadują się i to jest taka sytuacja, w której zawsze po nosie dostaje najsłabszy, czyli dziecko. Najczęściej wtedy pedagog lub dyrektor szkoły zauważa te problemy i występuje do sądu o nadzór kuratora, który moim zdaniem jest mało efektywny, przez co sprawa dziecka trafia ponownie do sądu i zostaje ono zazwyczaj skierowane do nas. Ta placówka jako jedna z niewielu w Polsce funkcjonuje w taki sposób, że dzieci uczą się odpowiedzialności za siebie i swoje przyszłe życie. – W ramach prowadzonego gospodarstwa domowego dziewczęta samodzielnie gotują, samodzielnie robią zakupy itd…. mają o wiele więcej obowiązków, niż w innych ośrodkach. Nasze wychowanki zanim pójdą do szkoły odpowiedzialne są za wykonanie szeregu zadań takich jak ścielenie łóżek, przygotowanie posiłku i posprzątanie. Wracając ze szkoły przygotowują obiad dla całej grupy a następnie siadają do odrabiania lekcji. Potem najczęściej mają zajęcia grupowe. Dzień kończy zebranie czyli praca elementami społeczności korekcyjnej. No i oczywiście praca indywidualna nad charakterem wychowanki – mówi Rafał, wychowawca w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie. – Nasz system jest stworzony dla dzieci, a nie dla naszej wygody. Nasze dzieciaki mają możliwości wypowiadania się, dzielenia się poglądami, kłócenia, mieliśmy nawet próbę buntu, dziewczyny się zgadały przeciwko nam i próbowały ten system rozwalić od środka – dodaje dyr. Tomasz Stuła. Praca z młodzieżą mającą problemy emocjonalne i społeczne wymaga od wychowawców dużych kwalifikacji pedagogicznych. – Zdarzają się tutaj sytuacje trudne. Trudne, jeżeli chodzi o relacje między dziewczynami, trudne, jeżeli chodzi o to, jak one same mogą sobie zaszkodzić. Opanowanie takich sytuacji wymaga nie tylko wiedzy i umiejętności, ale też dużego doświadczenia. Wcześniej mieliśmy do czynienia z bandytkami, teraz często trafiają do nas osoby chore, zaburzone psychicznie. Które są na tak mocnych lekach psychotropowych, że jakiekolwiek podjęcie działania wymaga konsultacji psychiatrycznej lub psychologicznej. Najgorsze z takich sytuacji są samookaleczenia, dziewczyna przez to zagraża sama sobie i zagraża innym wychowankom– kontynuuje Rafał. – Kiedy tutaj trafiłam, wszyscy w moim otoczeniu byli mną strasznie zawiedzeni, ale z czasem przyzwyczaili się do tego – opowiada wychowanka Ania, która w 2019 roku została skierowana do ośrodka wychowawczego za posiadanie marihuany i wdawanie się w bójki. – Najśmieszniejsze jest, to że co lato mamy wysyp lasek, które trafiają tu za to samo, co ja, czyli zielsko. Z doświadczenia wiem, że ludzie w moim wieku mają w wakacje zbyt dużo wolnego czasu i niezbyt uważają na kręcące się w okolicy pały (policję – przyp. red.). Dzisiaj przynajmniej nie jestem już tak agresywna i wulgarna, jak miało to miejsce kiedyś. Na samym początku mojego pobytu tutaj stosowałam przemoc fizyczną i psychiczną wobec innych dziewczyn. Dla przykładu, nie możemy w nocy jeść, a rano przychodzi do mnie taka jedna p…a, co ukradła coś w nocy z kuchni i każe mi umyć miskę. No to ja wściekła popchnęłam ją i przewróciłam na stół. Dzisiaj już bym się na to nie odważyła, bo nauczyłam się tutaj, że to było złe. A jedyne co mnie boli to to, że w przyszłości chcę zostać kosmetyczką, ale wszystkie mamy tutaj przymus stania przy garach – żali się dziewczyna. W Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie wychowanki realizują obowiązek szkolny w zasadniczej szkole zawodowej w szkole branżowej I stopnia o profilu kucharz. Dla wielu z nich to szansa na rozpoczęcie pracy zawodowej i powrotu do normalnego życia. Jak w każdym środowisku codzienność pobytu regulują ustalone zasady i normy, do przekłada się na przywileje i konsekwencje swoich zachowań. – Przywilejami może być wyjazd do domu na weekend, na święta lub na całe wakacje. Przywilejami są też takie rzeczy, jak czas wolny dla siebie, kosmetyki, dostęp do telefonu – opowiada M. z Częstochowy, wychowanka Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie, która w tym roku skończy 18 lat. Z racji tego, że była ofiarą gwałtów oraz handlu ludźmi, M. nie chce podawać swojego imienia. – Jeżeli natomiast zrobimy coś niedozwolonego, czyli np. użyjemy na kimś przemocy, uciekniemy i nas złapią, upijemy się, to wtedy w ramach konsekwencji tracimy te przywileje. Sama już raz je straciłam. Była tutaj taka dziewczyna, która strasznie mnie zdenerwowała, bo nagadała na mnie przy wszystkich! Więc poszłam do niej do pokoju, w celu pobicia jej i… i przez to straciłam telefon na miesiąc! – dodaje. Do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie została skierowana decyzją sądu w 2018 r., 3 dni po akcji ratunkowej policji, która odbiła ją z rąk mafii sutenerskiej. Ze łzami w oczach opowiada nam swoją historię. – Nie radziłam sobie po rozwodzie rodziców i postanowiłam uciec z domu. Uciec w alkohol, ćpanie, okaleczanie się… Miałam również trzy próby samobójcze, po których poleciałam z bardzo grubej rury… zaufałam niewłaściwej osobie i zostałam porwana. Dzisiaj, mimo tego, że przykro mi z powodu odseparowania od bliskich, jestem zadowolona z tego, że tu trafiłam. Mamy bardzo dużo zajęć, które pomagają nam zrozumieć świat. W każdy wtorek odbywają się zajęcia o narkomanii, gdzie rozmawiamy o naszych problemach z narkotykami, uzależnieniami… Dowiadujemy się również, o tym jak szkodzą alkohol i inne substancje. Oprócz tego mamy zajęcia o handlu ludźmi, gdzie uświadamiają nas, jak unikać takich zagrożeń i zajęcia „Mój Przyjaciel Gniew”. Dzięki temu ośrodkowi mam świadomość, ile błędów w życiu popełniłam i dlaczego moje życie potoczyło się w ten sposób. Teraz patrzę inaczej na świat… zaczęłam martwić się o bardzo bliską dla mnie osobę, która idzie moim śladem i popełnia te same błędy, co ja. Olewa naukę, sięga po narkotyki – w sylwestra doszło nawet do zapaści narkotykowej. Zmieniło się również moje podejście do mamy. Przedtem była dla mnie strasznym wrogiem, teraz wiem, że chciała dla mnie jak najlepiej. Jak stąd wyjdę, to mam zamiar kontynuować naukę, pracować… no i potem… założyć rodzinę! – podkreśla M. W Ośrodku dziewczęta na ogół powracają do równowagi psychicznej, dzięki terapii odnajdują cel w życiu. Jednak po ukończeniu 18 roku życia, są one zmuszone opuścić placówkę, a ich losy toczą się różnie. Sprawę komplikuje fakt, że pomoc, którą dostają w dorosłym życiu jest znikoma. – Dziewczyny nie mają żadnej “taryfy ulgowej” z racji tego, że trafiły do ośrodka. Gdy opuszczają to miejsce, to nie dostają od nas żadnych ofert zatrudnienia. Muszą nauczyć się samodzielnego funkcjonowania na rynku pracy. Jedyny dodatek, o który mogą się starać, to stypendium w wysokości 500 zł za kontynuowanie nauki. Chyba, że dziewczyna przyszła do nas z domu dziecka, to wtedy Państwo wypłaca jej dodatkowe świadczenie z tytułu usamodzielnienia. – tłumaczy Elżbieta, wychowawca z 30-letnim stażem. – Nie wiem, nie wiadomo, co dzieje się z dziewczynami po wyjściu z ośrodka. Myślę, że w każdym przypadku i w każdym roku odpowiedź na to pytanie byłaby inna. To trochę zależy od tego, jaka jest sytuacja na świecie, od tego, z jakimi deficytami dzieciaki do nas przyszły, od kondycji naszej kadry. No i w największym stopniu! zależy od tego, co ludzie im zaoferują po wyjściu z ośrodka – mówi Dyrektor. – Tak naprawdę ciężko jest określić skuteczność ośrodków wychowawczych, ponieważ nie są prowadzone żadne badania „Losów Absolwentów”. Nikt nie bada, ile z nich sobie poradziło w życiu, a ile nie. W dobie komunikatorów internetowych na pewno wiemy trochę więcej, bo ich profil na Facebooku udziela nam szczątkowych informacji. Problem polega na tym, że zazwyczaj udzielają się tam te wychowanki, które sobie jakoś w życiu poradziły. Niestety… po bardzo dużej ilości wychowanek… ślad zaginął…. – podsumowuje ze smutkiem Rafał. KRZYSZTOF OSTAPOWICZ fot. Archiwum Ośrodka Ośrodek wychowawczy może być placówką, która zaspokaja wszystkie potrzeby swoich wychowanków (posiłki, odzież, obuwie, materiały szkolne, książki i inne), wówczas taki ośrodek jest placówką zapewniającą całodobowe utrzymanie. Rodzice nie ponoszą żadnych kosztów w związku z umieszczeniem dziecka w takiej jednostce. Według Ustawy o świadczeniach rodzinnych – gdy członek rodziny przebywa w placówce zapewniającej całodobowe utrzymanie, przy wyliczeniach dochodu na osobę w rodzinie nie ujmuje się tej osoby. Rodzic nie otrzyma zasiłku rodzinnego na dziecko przebywające w placówce zapewniającej całodobowe utrzymanie. Kiedy natomiast placówka pokrywa częściowy koszt utrzymania wychowanka, np. koszt wyżywienia a rodzice mają obowiązek zakupu odzieży, obuwia, podręczników, wówczas nie uznaje się, że jednostka zapewnia całodobowe otrzymanie, a członka rodziny uwzględnia się dokonując ustaleń dochodu na osobę – rodzic otrzyma na dziecko zasiłek rodzinny. Do udzielenia świadczeń z pomocy społecznej konieczne jest przeprowadzenie przez pracownika socjalnego rodzinnego wywiadu środowiskowego. Gdy członek rodziny został umieszczony w ośrodku wychowawczym zapewniającym całodobowe utrzymanie pracownik socjalny stwierdza, że taka osoba nie prowadzi wspólnego gospodarstwa domowego z rodziną i nie uwzględnia go przy ustalaniu dochodu na jedną osobę w rodzinie. Członkowie rodziny nie ponoszą żadnych wydatków w związku z przebywaniem osoby w placówce, a osoba umieszczona w niej nie uczestniczy w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Na dziecko przebywające w placówce zapewniającej całodobowe utrzymanie świadczeń z pomocy społecznej nie przyznaje się. Gdy placówka nie zapewnia całodobowego utrzymania, dziecko jest członkiem tego samego gospodarstwa domowego i można otrzymać na nie pomoc pieniężną. Komentarze Czy na dziecko umieszczone w ośrodku wychowawczym przysługują świadczenia rodzinne i pomoc pieniężna z pomocy społecznej? () Właściwą jest gmina właściwa dla opiekuna prawnego; gmina, na terenie której koncentruje...» Właściwą jest gmina, na terenie której zamieszkiwała osoba bezdomna. zanim trafiła...» W Z Ó R Miejscowość, dn….. Imię i nazwisko Adres odbiorcy DECYZJA (NUMER)...» W takiej sytuacji nie można przyznać zasiłku okresowego za cały miesiąc, gdyż...» Przy ustalaniu prawa do pobierania świadczeń rodzinnych, czyli przy przeliczaniu dochodu...»

ośrodek wychowawczy za niechodzenie do szkoły